Pl
En
wyprawa rowerowa przez Madagaskar
 
home .:. mapa  .:. galeria .:. mój brat .:. informacje praktyczne


Madagaskar - informacje praktyczne

Wszystkie porady i informacje zawarte w tym artykule zostały zebrane na podstawie moich doświadczeń z podróży przez Madagaskar w okresie od 19 września do 7 października 2005 roku. Od tego czasu część z tych informacji mogła przestać być aktualna, a więc sugeruję dokładną weryfikację przed wyruszeniem w podróż.

W przeciągu 3 tygodni przejechaliśmy wraz z moim bratem odcinek z Antananarivio do Toliary (około 1 tys km wykluczając część odcinka pomiędzy Antananarivio a Antsirabe przejechanego lokalnymi środkami lokomocji ). W tym czasie spędziliśmy 2 dni w Parku Narodowym Ranomafana, 1 dzień w Parku Narodowym Isalo oraz 2 dni nad morzem w wiosce Ifaty na północ od Toliary. Jeden dzień zajął powrót autobusem znad morza do Antananarivio. Należy przyjąć, że średnio dziennie pokonywaliśmy około 80 km na rowerach.

Zapraszam do galerii zdjęć uzupełnionych obszernymi komentarzami oraz stronę mojego brata Piotra - współtowarzysza podróży http://www.peterandzel.com

Uwagi ogólne

Wybierając miejsca kolejnej podróży biorę pod uwagę przede wszystkim bezpieczeństwo danego kraju, jego atrakcyjność turystyczną oraz fotogeniczność krajobrazów i mieszkańców. Madagaskar zdecydowanie spełnił moje oczekiwania. Napotkani ludzie okazali się być bardzo serdeczni, rezerwaty przyrody były nie tylko siedziskiem wszelkiej maści lemurów, ale też same w sobie emanowały pięknem. W trakcie 3 tygodni podróży zrobiłem około 1.5 tys zdjęć - w znakomitej większości zdjęć ludzi, którzy nie domagali się za nie żadnej zapłaty. Nigdy nie zdarzyło mi się, że ktoś odmówił pozowania do fotografii tak, jak wielokrotnie miało to miejsce w krajach muzułmańskich.

Madagaskar zostanie w mojej pamięci jako wyspa pełna fantastycznych krajobrazow - górskich przestrzeni rozpościerających się na dalekie kilometry. Wyspa pełna jest ptaków dających o sobie szczególnie znać wieczorem a dwie noce spędzone w bungalowach w parku narodowym Ranomafana były kwintesencją tego, co turysta chciałby usłyszeć zasypiając pod moskitierą.

Madgaskar może być znakomitym miejscem na rowerową przygodę i spotkanie z Afryką.

Przewodniki

Przed wyruszeniem w podróż polecam zaopatrzyć się w przewodnik Lonely Planet "Madagascar & Comoros" (ISBN: 1-74104-100-7). Wersja francuska okazała się być na miejscu bardziej aktualna od wersji angielskojęzycznej, co o tyle nie dziwi, że jako pro-francuska kolonia najczęstszymi gośćmi są tam mieszkańcy znad Tamizy. Porozumiewanie się na miejscu w języku angielskim jest bardzo mocno kłopotliwe (niemal niemożliwe poza głównymi centrami turystycznymi).

Nie sprawdzaliśmy francuskojęzycznego przewodnika wydawnictwa Routard, który może okazać się ewnentualną alternatywą.

Korzystaliśmy z mapy Madagascar (2nd Edition), ITM International Travel Maps, ISBN: 1-55341-305-9, która posiadała kilka krytycznych błędów (m.innymi droga do parku Ranomafana, lokacja parku Isola i inne. W zasadzie można powiedzieć, że mapa ta nie wniosła wiele więcej w porównaniu ze szkicem zamieszczonym w przewodniku Lonely Planet.

Wielką pomocą w planowaniu trasy przyniosły strony Igora Czajkowskiego - http://wyprawy.cyklotur.com.

Wizy, zalecany termin podróży

Większości obywateli świata przy wjeździe do Madagaskaru obowiązują wizy, które zakupuje się na lotnisku. Warto jest mieć na tą okazję przygotowane kilkanaście dolarów amerykańskich. Cenę wizy należy sprawdzić na stronach msz-u.

Lonely Planet zaleca okres od kwietnia do października odradzając okres od grudnia do marca. My podróżowaliśmy na przełomie września i października. Było ciepło, ale temperatury jak najbardziej były akceptowalne. Piliśmy dużo płynów, w umiarkowanym stopniu smarowaliśmy się kremem do opalania (poniżej 30 stopni Celsjisza)

Podczas naszej podróży mieliśmy jedynie jeden dzień deszczowy.

Bezpieczeństwo i zdrowie

Nie mieliśmy na miejcu żadnych incydentów w kontaktach z mieszkańcami, ktore mogłyby w jakikolwiek sposób nas niepokoić. Malgasze są bardzo miłymi, otwartymi ludźmi, chętnymi do pomocy. Pomimo wielokrotnych próśb o pieniądze ("donnez moi l'argent" jest chyba najczęściej słyszanym "powitaniem" na Madagaskarze) wiedzą dobrze, gdzie leży granica, której nie należy przekraczać. Szafirowa wioska 20 km na południe od Ranohiry zrobiła na nas wrażenie "podejrzanej" (przy wjeździe towarzyszyła nam trochę atmosfera jak z filmu "Ostatni Spawiedliwy"), ale nie mieliśmy zamiaru kupować tam drogocennych kamieni i po zaopatrzeniu się w wodę pojechaliśmy dalej mijając po drodze posterunek policji.

Zdarzało się, że ludzie, u których się zatrzymywaliśmy prosili o wzięcie rowerów do środka pokoju, co też posłusznie czyniliśmy nie do końca wierząc w realne zagrożenie.

Malasze są serdeczni, otwarci, gotowi do pomocy w razie problemów Dodatkową zaletą jest ich fotogeniczność. Na ciągłe nawołania dzieciaków i wyrostkow "donnez moi l'argent" należy nie reagować i podchodzić z tolerancją. Językiem obowiązującym turystów jest francuski i bez niego komunikacja w większości miejsc, wliczając nawet Antananarivio może być niemal niemożliwa.

Poważnym problemem na wyspie, jest malaria, której nie należy lekceważyć. Mój brat zażywał Lariam, ja na miejscu, zażywałem Savarine (z tego co się orientuję jest to środek łagodniejszy od Lariamu) kupiony w aptece bez recepty (50 tys Ariali). Należy pamiętać, że Lariam zażywa się conajmniej na tydzień przed rozpoczęciem podróży.

Zagrożenie malarią wzrasta przy zbliżaniu się do terenów nadmorskich, które jednocześnie są wilgotniejsze od górskich w centrum kraju.

Dla bezpieczeństwa piliśmy jedynie wodę butelkowaną.

Szczepienia na żółtaczkę typu B są zalecane wszędzie i rozsądnie jest się zaszczepić.

Nikt nie pytał nas o książeczki szczepień, żółta febra nie wydaje się być zagrożeniem na wyspie.

Dla uniknięcia problemów z żołądkiem podchodziliśmy do tematu żywienia z dużą ostrożnością.

Jakość służby zdrowia jawiła się być na niskim poziomie (istnienie karetek pogotowia poza głównymi miastami wydawała się być zupełną abstrakcją), a więc należy na siebie szczególnie uważac podczas podróży.

Lemury, baobaby, parki narodowe i inne atrakcje

Na wyspie można spotkać kilkanaście gatunkow lemurów żyjących w parkach narodowych. W większości przypadków tych lemurów trzeba szukać, ale w parku Isalo zadomowiły się przy lokalnym polu namiotowym i lubią buszować na śmietniku.

Wejścia do parków narodowych są płatne i możliwe jedynie z przewodnikiem. Ceny przewodników są ustalane zgodnie z tabelą wystawioną w punkcie sprzedaży biletów i uzależnione są od długości trwania podróży (kilka godzin, jeden lub dwa dni, etc). Miłym i oczekiwanym gestem jest napiwek dla przewodnika, który "nie boli" nikogo, bo ceny biletów i przewodnika są porównywalne z ceną biletu do kina w Europie (aktualnych inforamacji należy szukać w przewodniku - my płaciliśmy około 30 tys ariali za 1-dniowy bilet wejścia dla jednej osoby).

Gorąco polecam nocleg w bunnigalowach należących do Hotel Domaine Nature - miejscu, którego nie można ominąć. Bungalowy wybudowane są w dżunglii, w ktorej wieczorem słychać odgłos ptaków i szum wodospadu. Kapitalne przeżycie.

Pierwsze baobaby pojawiły się na na naszej drodze około 100 km przed dotarciem nad morze. najbardziej popularnym miejscem jest tzw. "Aleja Baobabów" w środkowo - zachodniej części kraju, na północ od miasteczka Morondava. Z uwagi na brak czasu nie udało się nam tam dojechać.

Wyspa tonie w zapachach kwiatów a wieczorem słyszy się odgłosy przyrody. Ogromną atrakcją są wspaniałe krajobrazy zmieniające się w miarę zbliżania do morza. Po dotarciu na plażę warto jest spędzić conajmniej jedną noc w jednej z wiosek obserwując rybaków przypływających z połowami. Można też wypłynąć w morze i oglądać rafę koralową.

Ceny

Madagaskar jest tanią wyspą i głównym wydatkiem w całej wycieczce jest bilet lotniczy. Na wyspie obowiązują Ariale lub starsze Franki Malgaskie (FMg). Za solidny obiad dla 2 osób w dobrej restauracji płaci się około 20 tys Ariali i oprócz wydatków na noclegi (15-40 tys Ariali za pokój 2-osobowy) oraz wejściówek do parków narodowych (25 tys ariali za 1-dniowy bilet dla jednej osoby) jest to podstawowy wydatek podczas wycieczki.

W większych miastach (Antananarivio, Toliara) można spotkać bankomaty, natomiast na trasie należy mieć gotówkę.

Mieliśmy bardzo niewiele okazji, w których należało się targować - w przypadku biletów, cen za nocleg, etc ceny są stałe.

Jeśli to możliwe, należy płacić za hotel przy jego opuszczeniu, a nie z góry. To ułatwi sytuację w przypadku, gdy hotel obiecywał gorącą wodę i nie wywiązuje się z obietnicy. W przypadku zapłaty z góry turysta stoi na straconej pozycji, bo nie ma instytucji odwoławczej a najbliższy komisariat policji (nie mający wielkiego wpływu na lokalną sytuację) znajduje się setki kilometrów od hotelu.

 

Droga i transport

Podstawowym problemem dla śmiałków planujących podróż na Madagaskar jest cena biletu lotniczego powodująca, że wycieczka dla wielu chętnych pozostaje poza zasięgiem marzeń. Z tego co mi wiadomo, na wyspę latają Air France i Air Madagascar, ale ta sytuacja może się zmienić z miesiąca na miesiąc. My korzystaliśmy z usług Air France, które nie zyskały mojego uznania i sympatii, a od czasu mojego ostatniego lotu do Jordanii, z którego nieomal nie zrezygnowałem gdy za przewóz mojego jedynego bagażu nie przekraczającego 20 kg zażądano opłatę w wysokości 150Euro tylko dlatego, że w pudle zapakowany był rozkręcony rower moje uczucia do Air France uległy gwałtownemu pogorszeniu. Szalę goryczy przelały niedoinformowane panie w biurze obsługi Air France i od tamtej pory obiecalem sobie unikać tych linii jak ognia. Przy wyborze Air France należy też rozważyć fakt, że samoloty tych linii startują z głównego lotniska CDG w Paryżu, na którym często sprawy posuwają się w tempie przypominającym strajk generalny jego pracowników.

Do znalezienia dogodnych połączeń na Madagaskar polecam serwisy internetowe bilety.onet.pl oraz aero.pl

Warto jest zwrócić uwagę na fakt, że dla klientow przylatujących liniami Air Madagascar na wyspę oferowane są zniżki na lokalne rejsy.

Na wyspie nie istnieje pojęcie regularnego transportu autobusowego, do czego należy podejść ze sporą dozą cierpliwości i zrozumienia. Ta cierpliwość będzie konieczna podczas kilkugodzinnego postoju na przystanku w oczekiwaniu aż kierowca zbierrze komplet osób. Może się zdarzyć, że dla zebrania kompletu będzie krążył po całym mieście nie zważając na to, że kilka godzin wcześniej zapakowni do autobusu pasażerowie mają ochotę wyskoczyć do ubikacji i generalnie zrozumieć "co jest grane i kiedy w końcu wyjedziemy w trasę".

Linia kolejowa istnieje jedynie na odcinku od Fianarantsoa do Manakara i należy uznać ją jedynie jako atrakcję turystyczną.

Na odcinku od Toliary do Antananarivio kursuje regularna prywatna linia autobusowa. Przejazd tysiąca kilometrów trwa około 18 godzin z przerwą na obiad i kilka postojów na rozprostowanie kości i członków.

Droga pomiędzy Antananarivio a Toliarą jest pokryta asfaltem i śmiał można ją pokonać rowerem trekkingowym. Zdecydowanie polecam rower górski na krótki odcinek od głównej drogi do parku narodowego Ranomafana, gdzie zwykły turystyczny rower może nie wytrzymać wertepów - te 25 km może się okazać dosyć krytyczne. Złej jakości jest też droga od Toliary do wioski Ifaty.

Ruch samochodowy na Madagaskarze jest niewielki i można uznać, że rowerzysta jest na drodze tak samo bezpieczny jak w innych częściach Europy.

Środek kraju jest górzysty i mocno pofałdowany. Gdybym teraz planował trasę, przyjąłbym założenie, że dziennie przejeżdża się max 80km. Można oczywiście więcej, ale... po co?

Noclegi

W znakomitej większości nocowaliśmy w przydrożnych hotelach - bungalowach. Wynikało to z dwóch faktow: po pierwsze nie wzięliśmy ze sobą namiotu, jako zbędnego bagażu, za który należałoby płacić haracz wspomnianym już liniom lotniczym, a po drugie tak zaplanowaliśmy podróż, żeby noclegi wypadały w miejscach, gdzie można znaleźć hotel. Ceny nie są wysokie (poniżej 10 dolarów za 2 osobowy pokój) a we wszystkich przypadkach nad ranem można było zamówić śniadanie. Nie widziałbym jednak przeciwwskazań do podrózy z namiotem i nocowaniu "na dziko" lub "u gospodarzy", którzy w niektórych przypadkach mogliby oczekiwać symbolicznego wynagrodzenia. My nocowaliśmy "na dziko" jedynie raz śpiąc pod dachem lokalnego kościółka, za wiedzą lokalnej społeczności, która była dla nas bardzo serdeczna.

 

Poczta, telefon, Internet

Do tej pory nie mam potwierdzenia, czy wysłane zdjęcia dotarły do Malgaszy mieszkających w jednej z wiosek 100km przed Toliarą. Nie dziwi to, jeśli zauważy się fakt, że regularna komunikacja w zasadzie nie istnieje. Internet (rok 2005) był dostępny w bardzo wybranych miejscach w dużych miastach. Telefon komórkowy działał w mieście. Nie zdecydowałbym się na wywoływanie negatywów lub slajdów w lokalnym punkcie fotograficznym.

 

Dobre rady na drogę

1. Bardzo przydaje sie chociażby podstawowa znajomość języka francuskiego.

2. Warto jest wziać ze sobą pakiet zdjęć z Europy (rodzina, mieszkanie, miasto, góry...).

3.Wydaje się, że dzieci i mieszkańcy Madagaskaru są przyzwyczajeni do francuskich turystów rozdających na lewo i prawo długopisy, cukierki i pieniądze. My się w tym ograniczaliśmy starając "nadwyżki finansowe" przeznaczyć dla odpowiednich osób w odpowiednim czasie. W moim odczuciu dotacja dzieciaków wyskakujących na drogę z żądaniem pieniędzy i cukierków jest sprzeczna z interesami następnych turystów przejeżdżających tą samą drogą.

4. Należy do sakw zapakować sporą dozę cierpliwości i tolerancji. Madagaskar to część Afryki, w której czas płynie innym rytmem niż w Europie.

 

.... i życzę szerokiej drogi!

Leszek Andzel